środa, 17 sierpnia 2011


ojciec założyciel

czwartek, 11 sierpnia 2011

noc cichociemna.
wyczekiwanie na pierwsze oznaki dnia następnego.

niecierpliwość się wkrada.
nocą złe myśli nawiedzają.
zostawiają permanentny ślad w duszy.

nic nie zakłóca mego bycia.
chyba czas wracać do życia.

wtorek, 28 czerwca 2011

spisane nocą na kolanie

1

leżał. otoczony książkami, z głową wspartą o kolumnę marki i mocy bliżej nieokreślonej. lampka bankierska rozświetlała mrok rażąc go w oczy. nie mógł spać. jak zwykle ostatnimi czasy. czy powodował to natłok myśli, brak zdecydowania, wyrzuty sumienia lub najzwyczajniej w świecie rozregulowany zegar biologiczny - nie wiadomo. równie dobrze to mogły być wszystkie powyższe problemy razem wzięte. był wyczerpany lecz sen nie nadchodził. pocieszenia i rachunku szukał w wieczornym rytualne czytania kilku zdań tuż przed zaśnięciem. niestety nie przynosiło to upragnionej ulgi; stos nadczytanych, odrzuconych po kilku stronach książek tylko się powiększał. dlatego też, wszystkie książki na półkach zwrócone były grzbietami do ściany, na znak wstydu i niechęci.

2

cisza. denerwująca cisza. każdy, delikatny nawet ruch powodował przeraźliwe skrzypnięcie.

3

zgasił światło. leżał w ciemnościach próbując wymusić sen. żałował że nie palił. wtedy poczułby się jak w sztampowym amerykańskim filmie. a sama nikotyna może ukoiła by nerwy.

4

nie był pisarzem. i nigdy by nim nie został. ani poetą. zbyt proste rymy i brak głębi stawiały jego twórczość na równi z uczniami szkoły podstawowej. słonko świeci nam, uśmiech tobie dam, choć cie nie znam. nie był intelektualistą. otaczał się książkami bo lubił ich obecność, ich zapach, treść, styl, idee, pozostawione przez autorów części własnej duszy.

5

nie zgrywał nikogo kim nie był. sam siebie określał jako wolnomyśliciela - i to raczej przez to, że ostatnimi laty miał skłonność do wolnego, spokojnego przemyśliwania pewnych spraw. z dużą dozą autoironii traktował siebie jako umęczonego, współczesnego filozofa.

6

swoje urojone alter ego, które pojawiło się w sposób naturalny, z którym przeprowadzał długie, wewnętrzne rozmowy, nazwał J. z czasem zaczął traktować J jako żywą osobę. nie dopuszczał do siebie myśli, że J jest nierozłączną częścią niego, jego racjonalnym sumieniem. jego lewą półkulą mózgu. przegapił moment kiedy niewinne rozmyślanie przerodziło się w zalążek poważnej choroby.

tbc

poniedziałek, 27 czerwca 2011

"Żyj szybko umieraj młodo" - nocny walking

Kolejna bez-senna i -sensu noc..

Skonczy sie na plazy z ksiazką, lampką i muzyką..

Położę sie spać jutro od 8-24 w dnia nadchodzącego letargu

Rozbudzi mnie kolejna noc..


W tym tygodniu rusza muzyka.. Ludomił i Adam powrócą z Wrocławia

Perkusja, bas, gitary zabrzmią..

Zycie nabierze pędu..

Liryki same do głów przyjdą..a nuty pod palce..

Po każdej z prób pewnie tym bardziej nie będę mógł spać..

Mówiąc napotkanemu na ulicy kolejnemu człowiekowi, pytającemu o ciemne okulary.. :

"Czekam az dzien minie..noc nadejdzie..a wyśpię się po śmierci"

piątek, 18 lutego 2011

Droga (bliżej nieokreślona) Nieznajoma!


Zakochałem się.

Zakochałem się w tobie wtedy,
kiedy jasność padającego śniegu nocą
rozświetliła twe oczy
i spowodowała uśmiech zachwytu na twej twarzy...

Może i nie wydarzyło się to naprawdę
ale taka właśnie mi się śnisz.

Przyprószona śniegiem,
wpatrzona w niebo,
z zachwytem,
otwartymi ustami
radosna i roztańczona,
w milionach płatków
po prostu cudowna.

I nie dostrzegasz mego smutku
że ta chwila skończy się.
śnieg zniknie,
a ja

a ja obudzę się.

(mobile upload)

wtorek, 18 stycznia 2011

..

czyżby niespodziewana
nagła wręcz

reaktywacja?

edit: a jednak. zatem czas na "wiosenne" porządki naszych umysłów.
odkurzamy, pierzemy i bierzemy sie do roboty

czwartek, 9 lipca 2009

Zyjac w Swiecie bez autorytetow, przepelnionym niedouczonymi wydupami pseudo elit, niedziwne jest, ze wiekszosc postow napisano ni to bez skaladu i ladu, jezykiem, by sie zbytnio nie spuszczac -
z iscie wajdowego kanalu...

Ktorego roznorodnosc barw zawrzec mozna w spektrum, od podzolci uryny przez brazy dzieciecych bobkow na ultraczerniach podluznych form przemienionej materii konczac.
Dzieki temu doswiadczamy zjawiska zwanego przez polonistow odpowiednio i wlasciwie, na wlasnych oczach oraz nozdrzach odczuwajac w jakim sie tu wszyscy taplamy gownie...

Zycze wam, o obdazeni jednym zwojem w mozgu wiecej niz ma kura byscie zaczeli z tego zwoju wreszcie korzystac...